“Nagłe zatrzymanie krążenia”, zamiast pogotowia przyjechali strażacy.

W województwie śląskim zmarł mężczyzna, do którego nie zdołała dojechać karetka. Na pomoc ruszyli strażacy. Niestety dla mężczyzny z zatrzymaniem krążenia było już za późno.

Do tragedii doszło w poniedziałek przed godziną 21 w miejscowości Pradła pod Zawierciem. Państwowa Straż Pożarna w Zawierciu została zadysponowana do 70-letniego mężczyzny, który zasłabł w swoim domu. Straż pożarna może interweniować w przypadkach nagłych, gdy brakuje karetek. Taka sytuacja ma obecnie miejsce na Śląsku.

– Ten dzień wyglądał jak każdy inny od początku roku od czasu, kiedy dyspozytornie zostały przejęte przez urząd Wojewódzki. Mnóstwo wyjazdów, mnóstwo interwencji. Karetki, które stacjonują najbliżej tego miejsca zdarzenia, czyli z Pylicy, Kroczyc, Szczekocin były poza terenem swojego stacjonowania. Ambulans z Kroczyć był w Jaworznie – wyjaśnił Arkadiusz Głąb, rzecznik Rejonowego Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu.

– Pracujemy na skrajnej wydolności przyjęcie takiego pacjenta to nie jest taśma, gdzie wsadza się pacjenta i ten pacjent przejeżdża. Ten pacjent musi być zdiagnozowany, zbadany i dopiero przesłany do dalszej diagnostyki – wyjaśnił Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach