Matka kilkumiesięcznych bliźniaczek zmarła po zabiegu w klinice medycyny naturalnej. Jest pierwszy zarzut w sprawie

Po niemal 10 miesiącach śledztwa w sprawie śmierci 36-latki z Poznania, Prokuratura Regionalna postawiła pierwszy zarzut jednej osobie. Kobieta w ciężkim stanie została przywieziona do poznańskiego szpitala, gdzie lekarze pomimo licznych prób, nie zdołali uratować jej życia. Według prokuratury, wcześniej 36-latce podano w klinice medycyny naturalnej wlew DMSO w niewłaściwych proporcjach.

Matka 8-miesięcznych bliźniaczek w ciężkim stanie została przewieziona do szpitala im. J. Strusia. Lekarze wykonali szereg kompleksowych badań w tym krwi, toksykologicznych, laboratoryjnych, USG jamy brzusznej, tomograf komputerowy głowy i rentgen klatki piersiowej. Niestety, stan kobiety nie poprawiał się, a ostatecznie, pomimo wysiłków lekarzy, 36-latka zmarła.

Już wówczas szpital podejrzewał, że w klinice medycyny naturalnej, w której kobieta była na zabiegu zanim jej stan zdrowia gwałtownie się pogorszył podano jej tzw. DMSO, czyli dimetylosulfotlenek, który jest toksyczną substancją, mającą działanie paraliżujące. Działa podobnie do pestycydów i do gazu bojowego sarin. Jak wyjaśniają lekarze, substancja może prowadzić do hemolizy. Substancja stosowana jest jako rozpuszczalnik podczas analiz w laboratoriach, jednak niektóre środowiska, głównie skupione wokół medycyny niekonwencjonalnej, przypisują jej właściwości, m.in. antynowotworowe czy dotleniania komórek.

Substancja nie jest w Polsce zakazana, ale nie jest uznawana jako lek ani stosowana w medycynie konwencjonalnej.

Szpital im. J. Strusia zawiadomił organy ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa. Prokuratura wszczęła śledztwo jeszcze w styczniu tego roku. Prowadzone jest wokół dwóch wątków – pierwszym jest doprowadzenie do śmierci 36-latki, a drugim szkodliwość DMSO dla zdrowia ludzi.

Jak dowiedział się portal tvn24, w sprawie postawiono właśnie pierwszy zarzut. Pielęgniarka zabiegowa, która według ustaleń śledczych podała kobiecie DMSO usłyszała zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, jednak nie przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Śledczy ustalili, że istnieje szczegółowa instrukcja co do tego jakie roztwory i w jakich stężeniach należy mieszać, by podać podczas zabiegu.

W sprawie przesłuchano już kilkadziesiąt osób i powołano biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej.

W rozmowie z tvn24 rzecznik Prokuratury Regionalnej w Poznaniu Anna Marszałek wyjaśniła, że sekcja zwłok wykazała, że do śmierci kobiety przyczynił się jeden ze składników w DMSO. Miało go być więcej niż wskazuje dopuszczalna norma dla człowieka.

Śledztwo zostało wydłużone do 14 stycznia 2020 roku, czyli potrwa co najmniej rok od śmierci 36-latki. Kobieta osierociła dwie 8-miesięczne wówczas córki.