Lech Poznań dobrze przywitał się z kibicami w nowym sezonie. Wysoka wygrana z Wisłą Płock

To było widowiskowe przywitanie się z kibicami na własnym boisku w nowym sezonie Ekstraklasy. W drugiej kolejce sezonu Lech Poznań rozgromił Wisłę Płock aż 4:0, zdobywając dwie bramki w doliczonym czasie gry pomimo grania w dziesiątkę.

Poznańscy kibice przygotowali specjalny transparent, którym przywitali zawodników Kolejorza. Jak się okazuje, fani Lecha Poznań oczekują przede wszystkim ducha i chęci walki i pracy zawodników. Jak stwierdzili “Mistrzostwa, puchary to tylko dodatki – my chcemy miłości, wiary i walki”.

Zespół musi odzyskać zaufanie swoich kibiców po złej postawie szczególnie w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu. Skutkowało to m.in. pustkami na trybunach podczas spotkań domowych. Dziś fani Kolejorza pokazali, że nadal wspierają swoją drużynę – na Stadionie Miejskim przy ul. Bułgarskiej pojawiło się około 17 tysięcy widzów.

W drużynie przeprowadzono kilka zmian, co dawało nadzieję na lepszy sezon. W pierwszej kolejce Kolejorz zremisował z Piastem Gliwice 1:1. Dziś od początku spotkania piłkarze gospodarzy pokazywali, że liczy się dla nich tylko zwycięstwo.

Pierwsza połowa gry to bardzo dobra i agresywna gra Lechitów, którzy wypchnęli rywali ze swojego pola karnego i momentami stosowali wysoki i zarazem skuteczny pressing. Co ciekawe, w pierwszych 5 minutach sędzia prowadzący spotkanie aż trzykrotnie pokazywał żołte kartki – dwie dla zawodników gości i jedną dla obrońcy Lecha.

Lechici kontrolowali grę w pierwszych 45 minutach meczu. W 11. minucie z rzutu karnego na prowadzenie wyprowadził poznaniaków Darko Jevtić.

W drugiej połowie rywale nieco się ocknęli i zaczęli odpowiadać na grę Kolejorza, jednak to poznaniacy przeważali na boisku.

Kibice musieli czekać jednak na kolejnego gola aż do 72. minuty, gdy wynik podwyższył Gytkaer. Przy takim wyniku goście wyglądali jakby stracili chęć do gry i nie potrafili odnaleźć się w ataku.

W 88. minucie spotkania drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartę zobaczył Crnomarković, jednak nawet przy graniu w przewadze liczebnej, Wisła nie potrafiła zagrozić bramce Lechitów. Co więcej, straciła kolejne gole. Najpierw w 91. minucie na 3:0 strzelił Jóźwiak, a dwie minuty później wynik ustalił Gytkaer.