Koronawirus zabija, zakłady pogrzebowe rezerwują terminy na trzy tygodnie w przód.

Polacy umierają i to masowo. Widać to zwłaszcza przez pryzmat zakładów pogrzebowych, które pracują na najwyższych obrotach. Jesteśmy w trakcie szczytu hospitalizacji i zgonów spowodowanych epidemią koronawirusa i związanymi z nią konsekwencjami. W kaplicach ostatnie pożegnania odbywają się na “zakładkę”, czyli jedna trumna jest wynoszona, a rodzina kolejnego zmarłego już czeka na schodach na swoją ceremonię.

– Zdecydowanie jest dużo więcej pracy. Pracujemy sześć dni w tygodniu. Oczywiście odbiór osób zmarłych odbywa się siedem dni w tygodniu. Pogrzeby rezerwujemy już na 20 stycznia, więc to jest bardzo odległy czas. Trzy tygodnie czekać dla rodziny, to są ciężkie chwile – powiedział Tytus Sworobowicz z Zakładu Pogrzebowego Miejski Zakład Zieleni.