“Sąd nie podjął próby ustalenia, z jakiej przyczyny młoda kobieta pozostaje na rencie i w jakich okolicznościach doszło do zaciągnięcia wysokiego kredytu, którego w efekcie samodzielnie pozwana nie zdołała spłacić. Wyjaśnienie tych okoliczności w kontekście sprawy było nie tylko zasadne, ale wręcz konieczne, choćby dla ustalenia, czy nie zachodzi potrzeba ustanowienia dla niej pełnomocnika z urzędu” – podkreśliła Prokuratura Krajowa informując w komunikacie o złożeniu skargi przez PG.
Jak wskazała PK, z orzeczenia o niepełnosprawności wynikało, że kobieta była niezdolna do podjęcia zatrudnienia. “Co więcej z racji stwierdzonego schorzenia nie była ona w stanie podjąć racjonalnej obrony w postępowaniu przez sądem” – dodano.
W sprawie chodzi o wyrok Sądu Rejonowego w Zawierciu z lutego 2017 r. zasądzającego od pozwanej 71 tys. 464 zł wraz z odsetkami. Postępowanie dotyczyło umowy pożyczki z października 2013 r. Podczas rozprawy przed sądem kobieta oświadczała, że “przez 10 lat była dobrym klientem banku, gdzie brała często pożyczki, które spłacała regularnie, ale w pewnym momencie z uwagi na wysokość zadłużenia bank wymagał dodatkowego pożyczkobiorcy, stąd zawarła kwestionowaną umowę wraz z matką, która w dużej mierze pomagała jej w spłacie”.
Zeznała również m.in., że “jest po rozwodzie, a po śmierci mamy straciła pracę”. “Kredyt był ubezpieczony od utraty pracy i od śmierci, ale bank uznał, że ubezpieczenie nie obejmowało śmierci matki” – przekazano. Kobieta wskazywała też, że “pracuje na pół etatu i zarabia około 700 zł netto oraz ma rentę częściowo zajętą przez komornika i otrzymuje 450 zł”.
Jednak – jak zaznaczono w skardze PG – ustalone w sprawie okoliczności wskazują, że “już w dacie zainicjowania postępowania o zapłatę, a także wydania kwestionowanego wyroku, pozwana cierpiała na poważną chorobę i prawdopodobnie znajdowała się w stanie wyłączającym świadome i swobodne podjęcie decyzji i wyrażenia woli”.
“Z dokumentacji medycznej kobiety wynika, że schorzenie zdiagnozowano u niej już w 1999 r. i od tego czasu była wielokrotnie hospitalizowana. Biorąc pod uwagę okoliczności odnoszące się do stanu zdrowia pozwanej i charakter jej schorzenia należy uznać, że w toku postępowania cywilnego mogła nie mieć rozeznania co do swojego postępowania i możliwości kierowania nim i znajdowała się w stanie wyłączającym świadome oraz swobodne powzięcie decyzji” – zaznaczyła prokuratura.
Uzasadniając skargę nadzwyczajną dodano, że kobieta ponadto nie posiadała pełnomocnika, który mógłby reprezentować jej prawa, a w postępowaniu tym nie występował – jako strażnik praworządności i ochrony obywateli – prokurator. “Pozwana nie została przesłuchana w sposób wnikliwy, powód na rozprawę nie stawił się, a okoliczności sprawy były sporne” – wskazuje PK.
Dlatego Prokurator Generalny zarzucił orzeczeniu sądu rejonowego naruszenie zasad, wolności i praw człowieka i obywatela określonych w konstytucji, odnoszących się m.in. do ochrony zaufania obywateli do państwa, rzetelnej procedury sądowej, a także prawa do sądu, jak też zarzucił rażące naruszenie prawa procesowego. W skardze nadzwyczajnej wniósł w związku z tym o uchylenie zaskarżonego orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Zawierciu.
Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Skargi takie mogą obecnie dotyczyć prawomocnych wyroków zapadłych nawet w końcu lat 90. W Sądzie Najwyższym rozpoznawaniem tych skarg zajmuje się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Dotychczas do SN skierowano ponad 300 skarg nadzwyczajnych, z których większość złożył Prokurator Generalny.