Katastrofa miejskiego autobusu w Warszawie. Kierowca skazany na siedem lat więzienia

Jest wyrok w sprawie tragicznego wypadku autobusu miejskiego na trasie S8. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał kierowcę Tomasza U. na siedem lat więzienia. Mężczyzna ma także dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. W ocenie sądu, mężczyzna “w sposób nieumyślny spowodował katastrofę w ruchu lądowym”. Wyrok jest nieprawomocny.

Sąd Okręgowy w Warszawie wydał we wtorek wyrok w sprawie Tomasz U., kierowcy autobusu miejskiego, który spadł z mostu Grota-Roweckiego w Warszawie 25 czerwca 2020. Mężczyzna został skazany na siedem lat pozbawienia wolności. Orzeczono też wobec niego dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Ponadto sąd uznał, że oskarżony nieumyślnie spowodował katastrofę w ruchu lądowym oraz umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym.

Do tragicznego wypadku doszło przy zjeździe z trasy S8 na Wisłostradę. Autobus linii 186 z firmy Arriva, którym podróżowało 40 osób, przebił bariery energochłonne i spadł z wiaduktu. Jego tylna cześć została w górze na barierach, a dół opadł na nasyp. W wypadku zginęła jedna pasażerka, ranne zostały 22 osoby, z czego trzy były w stanie ciężkim.

Prokuratura zarzuciła Tomaszowi U. naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz “niedostosowanie taktyki i techniki jazdy do zmieniającej się sytuacji drogowej”, co uniemożliwiło mu zahamowanie, a w konsekwencji doprowadziło do katastrofy w ruchu lądowym. W chwili zdarzenia Tomasz U. był pod wpływem amfetaminy i miał porcję narkotyku schowaną w skrytce kabiny kierowcy.

Prokuratura domagała się najsurowszej kary dla oskarżonego, czyli 12 lat więzienia i dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów. – Z jednej strony oskarżony się przyznaje, a z drugiej strony swoją postawą i tym, co mówił, starał się umniejszyć swoją rolę i w jakiś sposób zdystansować, zrzucając swoją winę na złe samopoczucie i na organizację pracy w firmie – przypominała w mowie końcowej prokurator Aleksandra Piasta-Pokrzywa.

Obrońcy Tomasza U. przekonywali zaś, że mężczyzna wsiadł za kierownicę mimo złego stanu zdrowia, bo naciskał na to pracodawca. Twierdzili też, że nie udowodniono, by przyczyną wjechania w bariery była przyjęta przez Tomasza U. amfetamina.

Podczas ostatniej rozprawy Tomasz U. jeszcze raz podkreślił, że jest mu bardzo przykro z powodu tego, co się wydarzyło. – Powiedzieć, że żałuję to jest mało – mówił.

Tomasz U. nie był wcześniej karany ani nie leczył się psychiatrycznie. W areszcie przebywał od 25 czerwca do 15 września 2020 roku. Później sąd zdecydował o zmianie środka zapobiegawczego na dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Zabronił mu również prowadzenia pojazdów mechanicznych. Prokuratura odwoływała się od tej decyzji, uważając ją za niesłuszną, jednak została ona utrzymana w mocy. Mężczyzna odpowiadał przed sądem z wolnej stopy.