Kamil Durczok spoczął na cmentarzu w Katowicach.

Rodzina, przyjaciele i współpracownicy pożegnali w piątek w Katowicach Kamila Durczoka. Dziennikarz zmarł we wtorek w katowickim szpitalu w wieku 53 lat.

Po mszy pogrzebowej w kościele pw. Przenajświętszej Trójcy urnę z prochami w asyście orkiestry górniczej złożono w rodzinnym grobie na pobliskim cmentarzu, gdzie wcześniej pochowano ojca dziennikarza.

 

– Nic nie zmieni mojego przekonania i pewności, że byłeś dobrym człowiekiem. Zawsze mogłem na ciebie liczyć i wiem, że wskoczyłbyś dla mnie w ogień – i wzajemnie – powiedział na cmentarzu brat zmarłego Dominik Durczok. – Cześć byku – pożegnał brata w sposób, w jaki tamten zawsze się z nim witał.

 

W imieniu przyjaciół przemówił aktor i reżyser, dyrektor Teatru Korez w Katowicach Mirosław Neinert: “Bogowie nie lubią, kiedy się wchodzi na Olimp. Ty – nasz synek, stąd – się tam wdrapałeś. Byliśmy z ciebie bardzo dumni, a kiedy spadałeś, to nas bolało” – powiedział.

Parafrazując wiersz Wisławy Szymborskiej nawiązał do przedwczesnej śmierci dziennikarza. – Tego nie robi się psu, tego nie robi się rodzinie, przyjaciołom, bezdomnym, którzy czekali, aż zrobisz im i podasz posiłek. Pacz tam jako – zakończył po śląsku.

 

W uroczystości wzięli też udział parlamentarzyści i samorządowcy z woj. śląskiego, a podczas mszy zaśpiewał i zagrał na organach wokalista i kompozytor Józef Skrzek.

 

W czwartek rodzina Kamila Durczoka zwróciła się do mediów z prośbą o to, żeby powstrzymały się od uczestnictwa w ceremonii pogrzebowej dziennikarza. Jego brat opublikował specjalny apel w tej sprawie.