Po dwóch meczach Polacy są liderami grupy C. Mamy na koncie 4 punkty, Argentyńczycy i Arabia po 3, Meksyk – 1. Sytuacja jest prosta: jeśli wygramy lub zremisujemy, gramy dalej. Być może nawet z pierwszego miejsca w grupie, co pozwoliłoby uniknąć w 1/8 finału obrońców tytułu, czyli Francuzów. Tyle tylko, że został nam mecz z Argentyną, która też najpewniej będzie potrzebowała zwycięstwa. Zdeterminowany Leo Messi, szaleńczy doping kibiców, faworyt napierający od pierwszej do ostatniej minuty… Powiedzieć, że nie będzie łatwo, to nic nie powiedzieć.
Jeśli Meksykanie zremisują lub wygrają z Arabią Saudyjską, możemy z Argentyną nawet przegrać. I to nawet dwoma golami! Ale czy słabiutki Meksyk, prawdopodobnie jedna z najsłabszych drużyn tych mistrzostw, skłócona, niezgrana, bez „iskry”, będzie w stanie sprostać całkiem niezłej przecież Arabii?
Teoretycznie nasz los jest w naszych rękach. Kto, jeśli nie Michniewicz, miałby przygotować drużynę na desperacką obronę przez 90 minut i walkę o wymarzony bezbramkowy remis? Pokazywał jako selekcjoner reprezentacji U-21, pokazywał jako trener Legii, że co jak co, ale na kurczowej obronie zna się jak mało kto.
Przewidywany skład Polaków:
Szczęsny – Cash, Glik, Kiwior, Bereszyński – Kamiński, Bielik, Krychowiak, Zieliński, Frankowski – Lewandowski