– Przez sieci prywatne, przez znajomych zorganizowaliśmy taką grupę sprawdzonych, pewnych ludzi, do których mam zaufanie. Będziemy dyżurować w zespołach trzyosobowych, nie potrafimy określić skali zagrożenia zdrowotnego, ponieważ informacje, które otrzymujemy są szczątkowe – powiedział lekarz Jakub Sieczko.
Jak na razie medycy pozostaną na pograniczu przez 40 dni.