Łukasz Załuska sam przez długi czas musiał godzić się z rolą drugiego bramkarza, chociażby w Celtiku. Teraz w tej roli występuje Inaki Pena: bramkarz Barcelony prawdopodobnie nadal będzie rezerwowym, mimo że kontuzji doznał Marc-Andre ter Stegen. A to dlatego, że do Katalonii w trybie awaryjnym przychodzi Wojciech Szczęsny.
– Był taki moment, gdy Artur Boruc odszedł, że zaczynałem sezon w pierwszym składzie. Zagrałem trzy mecze i wpuściłem raptem jedną bramkę. Liczyłem, że wskoczę miedzy słupki na dłużej, bo przecież dobrze się pokazałem i nie było podstaw do zmiany. No a oni mi ściągnęli Frasera Forstera, który potem zaczął grać w reprezentacji Anglii. Byłem zdenerwowany, ale taka jest piłka – opowiada o swojej sytuacji Załuska.
I dodaje: – Tak samo Inaki Pena będzie rezerwowym bramkarzem. Tam hierarchia na szczycie klubu już jest od dawna ustawiona. Nie ma znaczenia, co zrobi Hiszpan, i tak bronić będzie Wojtek, gdy tylko dojdzie do siebie.
Jednocześnie mówi, że nie można oskarżać rezerwowych bramkarzy o brak ambicji. – Ja pamiętam opinie dziennikarzy, którzy zarzucali mi brak ambicji. A to właśnie trzeba mieć podwójną ambicję, by codziennie dawać z siebie 100 proc. na treningach, wiedząc, że nie będziesz w stanie ich pokazać. Cały czas musisz być pod prądem. Większy problem, to być tym trzecim, który nie ma wcale możliwości gry.