Co robić w starciu z drożyzną? Kandydatka PiS do RPP: Oszczędzanie to naturalna cecha Polaka

Gabriela Masłowska, posłanka PiS i kandydatka do Rady Polityki Pieniężnej, broniła szefa NBP Adama Glapińskiego w kontekście jego chybionych prognoz dotyczących inflacji. – Przy ocenie pana prezesa i jego wiarygodności trzeba brać całokształt jego działalności – mówiła. Była też pytana, co mają zrobić Polacy, którzy mierzą się z drożyzną.

Reporter TVN24 Radomir Wit rozmawiał w piątek w Sejmie z Gabrielą Masłowską, posłanką Prawa i Sprawiedliwości, kandydatką do Rady Polityki Pieniężnej. Zapytał ją o kolejny wzrost inflacji – do poziomu 17,2 procent – w kontekście prognoz, jakie przedstawiał na ten temat Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego.

– Sytuacja jest dobra, nie ma żadnego kryzysu. Wiem, że to od razu będzie w tytułach, jak to szalenie się mylę i ile to potrwa, ale tak czy inaczej rozwijamy się w dobrym tempie – mówił w czwartek prezes NBP Adam Glapiński. Podczas konferencji prasowej podkreślał, że “inflacja pod koniec przyszłego roku będzie w karbach”.

– Czy to będzie sześć, siedem, czy to będzie trzy, czy to będzie dziewięć, ale to będzie cały proces schodzący. Natomiast jeśli te ceny regulowane wzrosną na początku roku przez decyzję administracyjną – powtarzam, nie rynkową i tarcza będzie ograniczona – no to będziemy oczywiście mieli wzrost inflacji na początku roku. Pewien wzrost inflacji – mówił Glapiński.

Posłanka Masłowska odniosła się do słów Glapińskiego. – Tak, jest wzrost, nieznaczny, ale jednak jest. To bardzo trudne do precyzyjnego oszacowania kwestie, sytuacja jest bardzo dynamiczna pod każdym względem – ekonomicznym, politycznym – zarówno krajowa, jak i światowa – powiedziała kandydatka PiS do Rady Polityki Pieniężnej. – Dlatego trudno jest oszacować ze 100-procentową dokładnością – przyznała, dopytywana w tym kontekście o nietrafione prognozy szefa NBP Adama Glapińskiego.

Jej zdaniem “nie podważa to zupełnie wiarygodności prezesa Glapińskiego, bo tak właśnie zmieniała się sytuacja”. – Te wskaźniki, które bierzemy pod uwagę przy szacowaniu przyszłej inflacji, ulegają zmianie pod wpływem sytuacji światowej. Nadal mamy niespokojną sytuację na Ukrainie, nadal mamy problemy energetyczne – wyliczała.

– Ocenianie pana prezesa Glapińskiego przez pryzmat niepotwierdzonych potem w praktyce wskaźników, jest niezasadne. Przy ocenie pana prezesa i jego wiarygodności trzeba brać całokształt jego działalności. To są nieznaczne pomyłki w przewidywaniach – przekonywała Masłowska.

Pytana, czy jej zdaniem powinno się nadal podwyższać stopy procentowe, kandydatka do RPP odparła: – Są to decyzje bardzo trudne, o ogromnych konsekwencjach dla gospodarki, dla życia Polaków. Naprawdę trzeba z dużą dozą dokładności wnikać w to, co się dzieje, by realnie ocenić sytuację.

– Ale generalnie mogę powiedzieć, że przy całej dbałości o inflację, trzeba zachować też troskę o utrzymanie odpowiedniej aktywności gospodarczej, odpowiedniego tempa wzrostu gospodarczego. Temu służą stabilne stopy procentowe, na tyle niskie, na ile się je da utrzymać w danych okolicznościach – podkreśliła posłanka PiS.

Reporter TVN24 zapytał, co mają robić ludzie, którzy konfrontują się z drożyzną. – Ludzie konfrontujący się z drożyzną wiedzą, co mają zrobić. Otrzymują pomoc, wynagrodzenia i inne dochody nominalne nie ulegają zmianie. Rodziny i przedsiębiorstwa otrzymują ogromną pomoc, która pozwala im obniżać koszty utrzymania – odpowiedziała Masłowska.

– I to, co można w tej chwili zrobić – oszczędzanie jest naturalną cechą każdego Polaka. W takich sytuacjach ludzie szczególnie oszczędzają – dodała.