Były mąż grozi jej śmiercią. „Obawiam się o życie swoje i dzieci”

Skazany za pobicie byłej żony mężczyzna dalej terroryzuje rodzinę. Dlaczego urzędnicy i przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nie potrafią skutecznie pomóc kobiecie?
Najpierw mąż pani Mai został skazany za groźby karalne i pobicie swojego znajomego. Z zakładu karnego dostawał przepustki, by odwiedzać dzieci. W tym czasie mężczyzna stał się chorobliwie zazdrosny o żonę. Początkowe pogróżki przerodziły się w rękoczyny.

Zamknął drzwi, zabrał nóż, popchnął mnie na łóżko. Stwierdził, że jak mnie potnie, to nikt mnie nie będzie już chciał. Potem zatargał mnie do drugiego pokoju. Ręce i nogi miałam związane. Powiedział, że zabije moje dzieci, potem wyrżnie całą moją rodzinę, a na koniec będę go błagała o śmierć – relacjonuje pani Maja.

To zdarzenie nie było incydentem.
– Z każdą przepustką było coraz gorzej. Dusił mnie przy dzieciach. Nie zgłosiłam tego na policję, ale zapowiedziałam mu, że nie będziemy więcej tak rozmawiać. Uderzył mnie z pięści w tył głowy. Straciłam przytomność – dodaje kobieta.

Po tym pobiciu mąż pani Mai nie wrócił do więzienia, uciekł za granicę. Kobieta tym razem zgłosiła się na policję. Jej mąż nie mógł się z tym pogodzić.

– Rozje…. ciebie i dzieci. Rozumiesz? Idź z tym na psy. Znajdę cię. Już wolę odejść z tego świata, ale zabiorę was ze sobą. Dobrze wiesz, jak jestem poje… i że nic mnie nie powstrzyma – groził w rozmowie telefonicznej i dodał:
– Jeśli masz nagraną rozmowę, to uwierz mi, że lepiej, żeby dali ci ochronę. Nawet jeśli pójdę siedzieć, to i tak wyjdę. Moja ostatnia rada – pakuj się i wypi… Pożyj jeszcze, ile możesz.

Pani Maja wniosła pozew o rozwód. Rozpoczęła się również sprawa karna za znęcanie się nad nią, groźby i pobicie. Mężczyzna został za to skazany na siedem miesięcy dozoru elektronicznego. Kobieta skierowała pismo do wójta, prosząc o wymeldowanie męża ze wspólnego komunalnego mieszkania.
– Jak był w zakładzie karnym, podjęłam kroki, żeby go wymeldować administracyjnie. Zgłosiłam, że mąż fizycznie tu nie przebywa oraz, że w domu była przemoc – wspomina pani Maja.

Urzędnicy odmówili kobiecie. Jak wynika z decyzji wójta, nie można było wymeldować z domu agresora, ponieważ nie wyprowadził się z mieszkania z własnej woli. Opuścił je tylko dlatego, że poszedł do więzienia.

– Każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie. Lokatorka miała możliwość złożenia odwołania. Mamy przepisy, które nas obowiązują. W tym przypadku nie było podstaw do wymeldowania tego człowieka – komentuje Danuta Pries, sekretarz Urzędu Gminy w Krupskim Młynie.

Mąż pani Mai odbył obie kary. Pierwszą, za groźby karalne i pobicie znajomego, oraz kolejną za pobicie i groźby wobec żony. Tę drugą odbywał w systemie dozoru elektronicznego, mieszkając już u swojej nowej partnerki.

– Sąd chciał orzec o sposobie korzystania z mieszkania. Mój były mąż przed sądem zeznał, że ja z dziećmi mamy w nim pozostać. Po odbyciu kary, zmienił zdanie – zaznacza pani Maja.

W związku ze zmianą stanowiska byłego męża, pani Maja wniosła do sądu o eksmisję ze względu na przemoc.

– Sąd ustalił, że strony nie mieszkały razem, a to warunek konieczny zapisany w ustawie, by dokonać eksmisji. Jeśli ten człowiek wyniósł się dzień wcześniej, sąd nie ma czego rozstrzygać w tej kwestii – mówi Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Wspomniana ustawa mówi o tym, że agresora można usunąć z mieszkania ofiary, nawet jeśli sprawca przemocy ma do niego pełne prawa. Sąd uznał jednak, że po pierwsze przemoc była w przeszłości, a po drugie ofiara nie mieszka już z jej sprawcą, bo ten przeprowadził się do nowej partnerki.

Były mąż pani Mai nie zgodził się na rozmowę z nami. Ostatnio gmina zaproponowała pani Mai mieszkanie chronione. Jednak ofiara przemocy może otrzymać takie mieszkanie zaledwie na trzy miesiące.

– W każdej chwili może wejść, wyłamać zamki i nic mu nie zrobię. Tu jest nasz dom, mój i dzieci. Nie chcę stąd wyjeżdżać. Obawiam się o swoje życie. Znam go. Wiem, że on jest zdolny do wszystkiego – niepokoi się pani Maja.​