Brutalnie pobity upadł na ulicę. Potem przejechał go samochód

20-letni Albert został napadnięty i brutalnie pobity. Sprawca zostawił go nieprzytomnego na ulicy. Chwilę późnej po Albercie przejechał samochód.
Albert świętował 20. urodziny na rynku w Poznaniu. Wracał już domu, kiedy został zaatakowany przez innego mężczyznę.

Albert dostał w twarz i spadł na ziemię. Ta osoba się cofnęła i drugi raz mu poprawiła. Wtedy Albert stracił przytomność. Po 10-15 sekundach przejechało po nim auto – relacjonuje zapis monitoringu Oskar Przybecki, przyjaciel Alberta.
Podkreśla, że na nagraniu widać też, jak sprawca pobicia zatrzymuje się kilka kroków dalej i jedynie patrzy na to, co się dzieje.
– Widział, jak ten samochód po nim przejeżdża. Ale i tak okręcił się na pięcie i poszedł – mówi Przybecki i dodaje. – Nie możemy w to uwierzyć.

Pomoc do nieprzytomnego Alberta wezwali przypadkowi przechodnie. Poszkodowany został przewieziony do szpitala, gdzie lekarze przez ponad dwa miesiące walczyli o jego życie.
– Był w stanie krytycznym. Stwierdzono u niego ciężkie, wielonarządowe obrażenia; rozległy uraz czaszkowo-mózgowy, złamanie podstawy czaszki, złamanie kości skroniowej, złamanie kości czołowej, złamanie kości ciemieniowej i ranę szarpaną prawego oka. Ponadto stłuczenia płuc, pęknięcie wątroby i śledziony – wylicza Stanisław Rusek, rzecznik prasowy Szpitala im. J. Strusia w Poznaniu.

Albert od miesiąca jest w domu. Oddycha samodzielnie, ale nie umie przełykać. Żywiony jest dojelitowo. Jego rehabilitacja zaczęła się jeszcze w szpitalu i te same fizjoterapeutki ćwiczą z nim codziennie przez godzinę.
– To nie są imponujące postępy. Ale dla nas maluteńkie rzeczy, takie, jak próba połykania, czy chwilowe utrzymanie głowy jest bardzo dużym postępem – zaznacza Dorota Idzik, fizjoterapeutka.

Rehabilitacja Alberta kosztuje rodzinę blisko 4 tys. złotych miesięcznie. Mama 20-latka musiała zrezygnować z pracy, żeby zajmować się synem.
– Przed Albertem długa walka, o przynajmniej częściowy powrót do funkcji życiowych, które nazywamy normalnymi – dodaje Stanisław Rusek.

Rodzice 20-latka zbierają pieniądze na pobyt syna w prywatnej specjalistycznej klinice rehabilitacyjnej. Miesięczny pobyt kosztuje 18 tysięcy złotych.

Rodzice mogliby domagać się odszkodowania i zadośćuczynienia od sprawców zdarzenia, ale sprawa wciąż jest w prokuraturze. Na podstawie nagrań monitoringu ustalono, że osobą prowadzącą samochód, który przyjechał Alberta, była kobieta. Została odnaleziona i postawiono jej zarzut nieudzielenia pomocy.
– W wyjaśnieniach podała, że nie zauważyła na drodze żadnej przeszkody. Nie miała świadomości, że przejechała człowieka. Nie miała, w ogóle świadomości, że swoim zachowaniem popełniła jakieś przestępstwo – mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Policja wciąż szuka sprawcy pobicia.
– Z zapisu monitoringu wynika, że jest osobą dość pobudliwą. Uważamy, że bez powodu zaatakował pokrzywdzonego. Natomiast znajdując się wcześniej w miejscu, gdzie doszło do zdarzenia zachowywał się w sposób nerwowy – wskazuje Mazur-Prus.

Policja opublikowała wizerunek sprawcy pobicia.
– Wytypowanych zostało kilka osób. Te osoby muszą być rzetelnie sprawdzone. Aby przedstawić zarzut popełnienia przestępstwa, a następnie skutecznie go opierać przed sądem potrzebne są niezbite dowody – dodaje Mazur-Prus.

O pomoc w znalezieniu sprawcy apeluje także ojciec Alberta. Liczy, że sumienie ruszy osoby, które na innym nagraniu z monitoringu rozmawiają ze sprawcą pobicia 20-latka.
– Sprawdza podchodzi do grupki czterech lub pięciu znajomych. Rozmawia z nimi. Mam prośbę do tych osób. Może przypominają sobie tę sytuację 28 października, około godz. 2.20-30. Może coś pamiętają? Może powiedzą, kim jest sprawca? Nie wierzę, że nic nie wiedzą. Na pewno go znają. Oni też maja serce, niech zobaczą, jak my cierpimy przez jedna osobę – apeluje ojciec Alberta.

Pomóc można też przekazując pieniądze na rehabilitację 20-latka.
https://www.siepomaga.pl/albert-radomski

Osoby, które rozpoznają mężczyznę z nagrania i zdjęć lub mają jakiekolwiek informacje na temat tego zdarzenia, prosimy o kontakt z policjantami z Wydziału Dochodzeniowo – Śledczego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, osobiście od pn. do pt. godz. 8:00 – 14:00 przy ul. Szylinga 2 w Poznaniu lub pod całodobowym numerem telefonu 61 84 156 12 lub numerem alarmowym 997.